Strona główna Aktualności historyczne 70. rocznica bitwy partyzanckiej na Porytowym Wzgórzu
70. rocznica bitwy partyzanckiej na Porytowym Wzgórzu
Wpisany przez Paulina, Rzeszów   
sobota, 14 czerwca 2014 20:59

Ruch oporu na terenie Lubelszczyzny był jednym z najprężniej działających w czasie II wojny światowej. Wiosną 1944 r. w lasach przebywało dużo, spychanych przez cofający się front, oddziałów polskich i sowieckich, którzy szukali sposobu na pokonanie nieprzyjaciela na jego tyłach. Niemcom, ledwo stawiającym czoło wojskom nacierającym ze Wschodu,  było to nie na rękę, chcieli oczyścić swoje zaplecze. Opracowano akcję "Wicher", zakładającą unicestwienie partyzantów przez ponad trzydziestu tysięcy żołnierzy.

14 czerwca 1944 r. w opasanej przez Niemców szczelinie w Lasach Janowskich znalazło się trzy tysiące partyzantów.  Liczbowo przeważały oddziały sowieckie, ale byli tam także Al.-owcy i żołnierze oddziału "Ojca Jana" dowodzonego w czasie akcji przez por. Bolesława Usowa ps. Konar. Stosunki między partyzantami nie były najlepsze, jednak świadomość niemieckiego, śmiertelnego zagrożenia zmusiła ich do współpracy.

Dowódcą sztabu został ppłk Mikołaj Prokopiuk, oddziały dostały wyznaczone do obrony odcinki wokół Porytowego Wzgórza. Noc minęła na maskowaniu stanowisk i budowaniu okopów.

Bitwę rozpoczęły artyleria i niemieckie moździerze, następnie zewsząd atakowała piechota - pijani własowcy, Kałmucy i Ukraińcy. Partyzanci odpowiadali bronią maszynową. Do samego wieczora nad Porytowym Wzgórzem słychać było huki, grzmoty i jęki rannych, a nad Lasami unosiły się dym i jęzory ognia. Nocą Prokopiuk uległ sugestiom "Konara", by wymknąć się z okrążenia. Skrajnie wyczerpani partyzanci dysponowali bardzo małymi zapasami amunicji. Niemcy, mimo utraty dwóch tysięcy żołnierzy (partyzanci zanotowali dziesięciokrotnie mniejsze straty), nadal posiadali ogromną przewagę liczebną i w sprzęcie.  Wyjście z kotła wzięli na siebie żołnierze "Konara", a ich przewodnikiem został m.in. Antoni Nowosad ps. "Murzyn". Jako leśnik świetnie znał teren. Rosjanie wysłali razem z nim dwóch opiekunów. Manewr wydostania się z podwójnego pierścienia - trudny i zarazem delikatny, zakończył się sukcesem przy zachowaniu zdolności bojowej.

Bitwa nie doczekała się wiarygodnego opisu. Znane są jednak relacje poszczególnych uczestników, m.in. członków oddziału "Ojca Jana".

 

Źródło:  "Janowskie Korzenie" nr 2.  
Zdjęcie: www.google.pl

 

Przykro nam, ale nie możesz komentować tego artykułu, ponieważ nie jesteś zalogowany. Zaloguj się lub załóż konto, jeśli go jeszcze nie posiadasz. Zapraszamy!

Czas Honoru Czas Honoru

Ankieta

Czy Twoim zdaniem, serial przyczynił się przywrócenia pamięci o cichociemnych oraz żołnierzach wyklętych?
 

Z planu serii "Powstanie"

Wyszukaj na stronie

Ostatnie komentarze